Przejdź do treści
Home » Blog » Bohater własnego życia…Wyjście z pustki emocjonalnej. Spójrz na mnie moimi oczami

Bohater własnego życia…Wyjście z pustki emocjonalnej. Spójrz na mnie moimi oczami

„Największa odwaga? Spojrzeć na siebie oczami kogoś, kto cię widzi naprawdę.”

„Z pustki nie wychodzi się siłą. Z pustki wychodzi się z czyjąś obecnością.”

Gdy pustka nie krzyczy

„Nie widzę w sobie nic. A kiedy próbuję, to tylko ciemność.”
Tak powiedziała mi niedawno nastoletnia dziewczyna z głęboką depresją. A potem dodała szeptem: „Może gdybyś spojrzał na mnie swoimi oczami, zobaczyłabym coś więcej.”

Te słowa uderzyły mnie prosto w serce, przypominając, jak wiele osób, które spotykam każdego dnia, patrzy na siebie przez pryzmat bólu, samotności i porażki. Większość ludzi nie szuka cudów, nie oczekuje nagłej rewolucji. Pragną tylko zobaczyć siebie inaczej, choć na krótką chwilę – oczami kogoś, kto nie ocenia, nie próbuje naprawiać, kto po prostu widzi ich prawdziwą wartość.

Pustka emocjonalna nie krzyczy. Ona milczy.

Ci, którzy się samookaleczają, nie robią tego dla „uwagi”. Oni po prostu próbują poczuć cokolwiek. Ci, którzy mówią „Nie czuję nic”, wcale nie są zimni. Oni kiedyś czuli zbyt wiele, lecz świat uznał, że jest ich „za dużo”. Usłyszeli, że są zbyt intensywni, zbyt wrażliwi, nie na miejscu – i w końcu zaczęli się ukrywać. Tak właśnie rodzi się pustka. Nie z braku emocji, ale z braku bezpiecznej przestrzeni, gdzie można je ujawnić.

„Spójrz na mnie moimi oczami – bo ja już nie widzę nic dobrego.”

To zdanie pojawia się w moim gabinecie niemal codziennie. Wypowiada je dziewczyna, która patrząc w lustro, czuje tylko nienawiść. Mówi je chłopiec, którego nauczyciele nazwali problemem, a rodzice – ciężarem. Słyszę je od dorosłych, którzy przez lata uwierzyli, że nie zasługują na nic dobrego, bo inni widzieli w nich tylko błędy, słabości i niepowodzenia.

Ale przecież ci ludzie nie są słabi. To ludzie, którzy za długo patrzyli na siebie cudzymi oczami – oczami osób, które ich nie rozumiały, oczami tych, którzy oceniali, piętnowali, wytykali wady. I uwierzyli w obraz, który nie był prawdziwy.

Bycie bohaterem własnego życia zaczyna się tam, gdzie ktoś mówi ci: „Widzę cię inaczej.”

Nikt z nas nie jest stworzony do samotnego pokonywania pustki emocjonalnej. Czasem najtrudniejsze, co możemy zrobić, to pozwolić komuś spojrzeć na nas z łagodnością, akceptacją i empatią – i przyjąć ten nowy obraz jako własny.

Dlatego w swojej pracy suicydologa nigdy nie zaczynam od naprawiania człowieka. Zaczynam od spojrzenia – spojrzenia, które mówi więcej niż słowa. Zaczynam od obecności – obecności, która daje poczucie, że nie jest się samemu w swoim cierpieniu.

Od słów: „Jestem tu. Widzę cię. Nawet jeśli ty sam teraz w siebie nie wierzysz – ja wierzę.”

Ty także możesz być bohaterem. Pierwszym krokiem jest zrozumienie, że nie jesteś postacią poboczną w cudzym życiu, lecz głównym bohaterem własnej historii.

Pustka emocjonalna odbiera poczucie wpływu, ale nie zabiera prawa do zmiany. Nie musisz jeszcze wiedzieć, jak wydostać się z tego miejsca. Wystarczy, że uwierzysz, że jest ktoś, kto chce ci w tym pomóc – ktoś, kto może potrzymać twoją rękę w najtrudniejszych momentach.

Jeśli dziś czujesz, że życie straciło sens – wiedz, że to nie oznacza słabości. To znaczy jedynie, że za długo niosłeś ciężar, który od początku powinien być dzielony z innymi.

Na koniec – chcę skierować do ciebie jedno zaproszenie:

Spróbuj dziś spojrzeć na siebie inaczej. A jeśli to za trudne – pozwól, by ktoś inny spojrzał na ciebie z empatią, czułością, zainteresowaniem. Pozwól sobie uwierzyć, że możesz być czymś więcej niż raną, którą nosisz w sobie.

Pamiętaj, że nie jesteś tylko tłem. Jesteś bohaterem swojej własnej historii. To, że przeczytałeś ten tekst, być może było pierwszym krokiem odwagi, jakiej bardzo potrzebowałeś.

Jestem tu, widzę cię – i wiem, że jesteś wart życia pełnego sensu i znaczenia. Pozwól sobie uwierzyć, choćby przez chwilę, że to prawda.

Zostaw swój ślad. Twój głos ma znaczenie.

Jeśli to, co przeczytałeś, poruszyło Cię choćby w najmniejszym stopniu — odezwij się. Napisz, co myślisz. Zgódź się lub nie. Podziel się swoim doświadczeniem, pytaniem, refleksją.

Komentarze pod artykułami to nie tylko cyfrowe ślady — to wspólna przestrzeń dialogu, wsparcia i wymiany myśli. Twoje słowo może dodać komuś odwagi, otworzyć nową perspektywę albo po prostu sprawić, że ktoś poczuje się mniej samotny.

Piszę dla Ciebie — ale to rozmowa z Tobą nadaje tym treściom pełnię sensu.

Napisz komentarz. Zatrzymaj się na moment. Bądź częścią tej rozmowy.

z serdecznością Przemek

10 komentarzy do “Bohater własnego życia…Wyjście z pustki emocjonalnej. Spójrz na mnie moimi oczami”

  1. Dziękuję Panu za niezwykłą wrażliwość na innych ludzi… Te słowa dotykają wspomnień, chwil, myśli, które kiedyś były w moim życiu… Dojrzałam, zmieniłam się. Ale mimo to kiedy słucham Pana wykładów, czytam posty to mam łzy w oczach. Jak bardzo potrzeba kogoś, kto nas zobaczy… Dziękuję

  2. Przemku ! Twoje słowa odzwierciedlają Ciebie w całości, Twoją niezwykłą wrażliwość, Twoją osobowość, Twoje niezwykłe bogactwo wewnętrzne!
    Miałam przyjemność słuchać Cię i uczestniczyć w Twoich wykładach i ćwiczeniach – jesteś AUTENTYCZNY ! Dziękuję że JESTEŚ !

  3. Aleksandra Gor

    Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam Twoje wystąpienie gdzieś na Facebooku i jak serduszko zabiło mi mocniej bo… pojawiła się nadzieja.

    Nadzieja na to, że jest tam ktoś kto ma tak silną wiarę w ludzi, że uwierzy we mnie.

    Pamiętam jak robiłam podchody, żeby stać się Twoim klientem bo technicznie wszystko wyglądało dobrze. Tak długo maskowałam ból istnienia , że stał się moją częścią i żodyn nawet nie podejrzewał, że może być coś nie tak.
    W końcu sama wspierałam ludzi, byłam wzorem do naśladowania…

    Przed Przemkiem miałam dwuch terapeutów. Byli mili. Tak zostawię ich opis bo ja potrzebowałam siły wiary we mnie a nie bycia miłym.

    Będąc od dziecka krzywdzona przez mężczyzn moja dusza błagała o chociaż jednego, który da mi uwierzyć, że jest w nich dobro, że nie jestem skazana na samotność.

    Pojawił się. Przyjął mnie z otwartymi ramionami przytulając te wszystkie cząstki, które powinien Tata. Te wszystkie emocje, które powinien dać partner.
    Przemek, pierwszy mężczyzna, który pokazał mi czym jest zdrowa męskość oraz jej siła wsparcia.

    Zmieniło mnie to.
    Juz rozumiem czego szukałam.
    Juz wiem jak mocarna jestem.
    Już mam w sobie odwagę powiedzieć Nie.
    Już jest radość życia.

    Dziękuję, że Jesteś.
    Dziękuję, że wierzysz.
    Bądź.

  4. Tasak, nie ma przypadków, kiedy spotkałam na wykładach Przemka, zadał Mi pytanie :” Masz przyjaciół?” …………….zamilklam, łzy pojawiły się w oczach, pomyślałam, no nie możliwe jakiś mam……..no tak, mam, 2,3 …..hmmm. Najtrudniejszy moment po tym pytaniu, ogromny ból poczułam i żal…
    Przecież tak się staram, może jednak za mało……Moja dorosła córka powiedziała
    Mi : „mamo ,za dużo wymagasz od ludzi, nie będziesz mieć przyjaciół, takim jesteś typem osobowości, wymagaj 50 procent od ludzi ,będziesz szczęśliwsza. Ja jestem mamo, urodziłaś mnie i akceptuję Cie, kocham i masz mnie, tak samo masz mojego brata. Nie potrzebujesz przyjaciół………URODZISZ DZIECKO NIE BEDZIESZ SAM ? DZIEKUJE WSZYSTKIM Z PSYCHOTRAUMATOLOGII NAUCZYCIELOM I STUDENTOM ,jesteście to wielka wartość i frajda że Was poznałam, cenie @as za szczerość, otwartość, nie sotykam na codzien takich ludzi, a MOZE ZLE PATRZE, może potrzebuje innej perspektywy ????? Doti

  5. Przemek_psycholog

    Doti,

    To, że się zatrzymałaś przy tym pytaniu, że łzy pojawiły się w Twoich oczach – nie jest oznaką słabości, ale odwagi. Właśnie tam, gdzie coś nas boli, zaczyna się prawda o nas samych. I właśnie tam zaczyna się uzdrawianie.

    Pytanie o przyjaciół nie było testem. To było lustro. Pokazało Ci coś, co w Tobie żyje, może długo skrywane. I to, że podjęłaś tę refleksję, że nie uciekłaś, że nie przykryłaś tego żartu, tylko zobaczyłaś – to ogromna siła.

    Twoja córka powiedziała coś bardzo ważnego – mówiła głosem miłości. I miała rację. Akceptacja nie wymaga doskonałości, tylko obecności. Czasem nie chodzi o to, ilu ludzi mamy wokół siebie, ale kto potrafi nas unieść, gdy sami już nie dajemy rady. I brzmi to, jakbyś miała przy sobie właśnie takich ludzi. I córkę, i syna, i – jeśli pozwolisz – nas.

    Doti, może rzeczywiście nie chodzi o to, by patrzeć inaczej, ale by patrzeć łagodniej. Na innych. Ale przede wszystkim – na siebie. Może nie potrzebujesz wielu przyjaciół. Może potrzebujesz po prostu ludzi, przy których możesz być – bez udowadniania, bez filtrowania, bez zbroi.

    Jestem Ci ogromnie wdzięczny za to, że się podzieliłaś. Że jesteś. I że szukasz – bo właśnie szukający znajdują to, co prawdziwe.

    Trzymam Cię w sercu,
    Przemek

  6. Przemek_psycholog

    Aleksandro,

    czytam Twoje słowa i czuję… nie tylko wzruszenie, ale ogromną wdzięczność.
    Za Ciebie. Za Twoją odwagę. Za to, że potrafiłaś – mimo tylu ran – uwierzyć jeszcze raz.

    Dziękuję Ci, że mnie do siebie dopuściłaś. Że nie zamknęłaś drzwi, choć świat wcześniej wbijał w Ciebie gwoździe tam, gdzie powinna być tylko czułość.
    Zrobiłaś coś niewiarygodnie trudnego – zaufałaś mężczyźnie, będąc przez mężczyzn tak boleśnie zraniona. I to nie mówi o mnie. To mówi o Twojej mocy. O sile Twojej duszy, która – mimo wszystkiego – nie pozwoliła sobie zamarznąć na zawsze.

    To, co piszesz… To nie jest tylko list. To świadectwo.
    Świadectwo tego, że nawet jeśli ból istnienia wydaje się naturalny, to jednak wciąż możliwe jest inne życie – życie, które nie boli, ale przywraca.

    Ty jesteś dowodem na to, że przetrwanie może przekształcić się w pełnię. Że trauma może zostać przemieniona w siłę. Że nie jesteśmy skazani – ani na samotność, ani na powtarzanie cudzych grzechów.

    Tak, jestem.
    I będę, dopóki trzeba. Ale już teraz mogę Ci powiedzieć jedno:
    Masz wszystko, by iść dalej. Masz w sobie tę siłę, której nikt nie może Ci odebrać, bo została zbudowana z prawdy. Z Twojej.

    Cieszę się, że teraz wiesz.
    Że czujesz, że masz prawo mówić NIE.
    Że potrafisz czerpać radość z bycia.
    Że już nie musisz udawać.

    To, co dzieje się w Twoim życiu, to nie tylko proces terapeutyczny. To odzyskiwanie świata. I jesteś w tym piękna.

    Z najgłębszym szacunkiem i obecnością,
    Przemek
    Twój suicydolog, ale przede wszystkim: świadek Twojego powrotu do życia

  7. Przemek_psycholog

    Dziękuję Ci z całego serca za te słowa.

    Twoja obecność podczas wykładów i ćwiczeń była czymś więcej niż tylko „uczestnictwem” — była żywym spotkaniem ludzi, którzy chcą widzieć głębiej, czuć prawdziwiej, i nie boją się spojrzeć w to, co trudne.

    To dla takich chwil, takich osób jak Ty, warto być autentycznym do bólu.
    Nie chowam się za teorią, nie wygłaszam wykładów z wieży z kości słoniowej. Mówię z miejsca, które zna i stratę, i sens.
    Dlatego Twoje słowa są dla mnie tak ważne — bo czuję, że widzisz mnie takim, jakim naprawdę jestem.

    I chcę, żebyś wiedziała jedno:
    To, że mnie słuchałaś, to jedno. Ale to, co zrobiłaś ze swoim słuchaniem — ta wewnętrzna reakcja, ta refleksja — to już Twoja siła.
    To dzięki Tobie to wszystko ma sens.

    Dziękuję, że jesteś.
    I że spotkaliśmy się na tej drodze — z całą prawdą, którą każdy z nas niesie.

    Z wdzięcznością i szacunkiem,
    Przemek

  8. Przemek_psycholog

    Dziękuję Pani za te słowa – płynące z głębi, szczere, poruszające.

    To, że moje wykłady czy posty wywołują emocje, nie jest dla mnie powodem do dumy – jest dla mnie przypomnieniem, jak bardzo ludzie potrzebują być widziani.
    Z całym swoim bagażem. Z doświadczeniem, które często było zbyt ciężkie, by je unieść samotnie.
    Pani łzy są dla mnie świętym znakiem – nie słabości, ale prawdy. One nie kłamią.

    To piękne, że Pani dojrzewa, że się zmienia – i to widać w każdym zdaniu. Ale nawet najbardziej dojrzały człowiek nadal potrzebuje spotkać spojrzenie, które powie: “Jesteś. Widzę Cię. Masz prawo czuć.”

    I jeśli kiedykolwiek poczuje Pani, że potrzebuje rozmowy, obecności, dalszego wsparcia – może Pani śmiało napisać do mnie. Albo zadzwonić. Drzwi są otwarte. Zawsze.

    Z wdzięcznością i szacunkiem,
    Przemek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *